nazwa użytkownika:
hasło:
Nie masz konta - zarejestruj się! | Ups!  

1 Skarżyska Drużyna Harcerzy "Czarna Jedynka" im. Stanisława Staszica

1 lipca 1916
Związek Harcerstwa Rzeczypospolitej
  • 1916 - 1918
    I Drużyna Skautów im. Stanisława Staszica
  • 1919 - 1949
    I-sza Drużyna Harcerzy im. Stanisława Staszica w Skarżysku-Kamiennej
  • 1956 - 1958
    I-sza Drużyna Harcerzy im. Stanisława Staszica w Skarżysku-Kamiennej
  • 1981 - 1993
    1 Drużyna Harcerzy im. Stanisława Staszica "Czarna Jedynka"
  • 1993
    1 Skarżyska Drużyna Harcerzy "Czarna Jedynka" im. Stanisława Staszica

 Nasza drużyna sięga swoją historią do okresu I Wojny Światowej – roku 1916. Nie istniało wtedy jeszcze Skarżysko jako miasto, tylko osada zwana Kamienna w której pod austriackim okupantem prowadziło działalność Prywatne Gimnazjum Koedukacyjne (obecnie II LO im. Adama Mickiewicza). Właśnie na bazie tej szkoły dnia 01.lipca 1916r powstała I Drużyna Harcerzy im. Stanisława Staszica. Jej założycielem i pierwszym drużynowym był Janusz Słoniewski (student wydziału medycznego Uniwersytetu  Warszawskiego).To dzięki jego zapałowi drużyna szybko się rozwija i staje się zalążkiem całego skarżyskiego harcerstwa, z jej szeregów wywodzili się późniejsi drużynowi i hufcowi. Podczas wyzwalania Kamiennej z rąk Austriaków w listopadzie 1918 harcerze z „Jedynki”  zmobilizowani w harcerskiej sekcji Polskiej Organizacji Wojskowej (POW) brali udział w rozbrajaniu wojsk austriackich. W szeregach POW staneli między innymi druhowie: Mieczysław Molendowski, Lucjan Garbacz, Zygmunt Horoch, Adam Tusiewicz. Z chwilą wyzwolenia Kamiennej w 1918r drużyna liczyła dwa plutony: gimnazjalny i „cywilny”. Funkcję drużynowego w tym czasie pełnił Mieczysław Molendowski, który po całomiesięcznym kursie instruktorskim w Staszowie uzyskał prawo samodzielnej pracy harcerskiej.

Rok 1919 należy do najbardziej owocnych lat pracy drużyny. Po dziesięciu latach w raporcie rocznym drużynowy „Jedynki” nadmieniał, że „ w 1919r drużyna staje u szczytu swojego rozwoju”. Komenda ZHP Okręgu Radomskiego wysoko oceniła pracę drużyny i na przełomie lutego i marca stawia ją w rzędzie najlepszych w okręgu.         

Pluton „cywilny” 19 maja 1919r na stałe odłączył się od drużyny i utworzył II Drużynę Harcerzy im. Stanisława Czarnieckiego. Na czele drużyny stanął dh. Stanisław Serafin, liczyła ona pięć zastępów skupiających 57 harcerzy, przeważnie pracowników kolei.

Od początku istniała przy drużynie introligatornia, Janusz Słoniewski w raporcie z lutego 1917r pisał że „prowadzona jest introligatornia skautowa, jedyna w Skarżysku”. Mieściła się w izbie harcerskiej w budynku gimnazjalnym, jej wyposażenie składało się z pras na śruby  i okrągłych noży. Introligatornia oprawiała książki z biblioteki, przyjmowała zamówienia od ludności i instytucji. Pieniądze zarobione w ten sposób wykorzystywano na zakup sprzętu harcerskiego i finansowanie wycieczek. W okresie działania Harcerskiej Sekcji POW (1917-1918) część pieniędzy przeznaczono na zakup broni. Praca w introligatorni była zajęciem dla harcerzy z „Jedynki” przez długie lata. O istnieniu warsztatu introligatorskiego wspomina się jeszcze w 1928r.

Drugim warsztatem harcerskim była stolarnia, mieszcząca się przy ul 1-go Maja. Był to dość prymitywny warsztat, wyposażony w ręczne narzędzia: piły, strugi, dłuta. Roboty stolarskie wykonywano głównie dla własnych potrzeb i zdobywania sprawności stolarza.

Innym ciekawym sposobem zarobkowania  było wypożyczanie ludności małych, spacerowych łódek, którymi pływano latem po rzece Kamiennej. Drobne naprawy i konserwacja łodzi dawały harcerzom zajęcie i rozbudzały zainteresowanie do sportów wodnych.

Tak pomyślnie rozwijającą się pracę harcerską przerwały nagłe słowa odezwy Rady Obrony Państwa z 3 lipca 1920roku: „Obywatele Rzeczypospolitej! Ojczyzna w potrzebie!”. W ślad za odezwa ROP Naczelnictwo  ZHP wydało rozkazy „o bliskiej potrzebie służeniu  Państwu”. Rozkaz L. 32 z 5 lipca1920r, podpisany przez ówczesnego przewodniczącego ZHP gen. Józefa Hallera oraz naczelnictwa obu kwater – żeńskiej i męskiej szybko dotarł do Kamiennej wraz ze szczegółowymi instrukcjami. Chłopców 17-letnich i starszych polecono zorganizować w odziały ochotnicze, ekwipować przy pomocy społeczeństwa i czekać na rozkaz wymarszu, młodszych użyć na miejscu do spraw związanych z obroną państwa.

Trudno dziś ustalić, ilu dokładnie druhów z „Jedynki” zgłosiło się na ochotników, w raporcie drużyny z roku 1929 wspomniano, że „podczas inwazji bolszewickiej poszło na front 20 druhów”. Natomiast Kronika Dowództwa Drużyn w Kamiennej podaje liczbę 50 harcerzy, kronika harcerek, prowadzona przez Zofię Wątłówną, podała: „Cała prawie męska drużyna stanęła do broni”.

Kamienna 16 lipca 1920 r. żegnała swoich żołnierzy-ochotników. Wyjazd na front odbył się w bardzo podniosłym nastroju. Zbiórka odbyła się w gimnazjum z samego rana, skąd przemaszerowano na stację. Tam odbyła się uroczystość pożegnalna, w której brał udział chór parafialny i orkiestra kolejowa. Harcerki przyniosły na stację mnóstwo kwiatów którymi obdarowano harcerzy. Podstawiono dwa specjalne wagony i cały odział udał się do Radomia. Następnie uformowano odział 400 ochotników z całej chorągwi i udano się do Warszawy, gdzie zakwaterowano harcerzy ochotników w cytadeli.

Po odbyciu krótkiego przeszkolenia wojskowego harcerze poszli na front, przeszli wszelkie trudy i znoje wojny. Stanisław Niekrasz w książce Harcerze w bojach pisał: „201 pułk ochotniczy to chorągiew wojenna Związku Harcerstwa Polskiego, która zrodziła najpiękniejsze czyny zbrojne i złożyła Polsce wielką ofiarę z krwi i życia młodzieży nieletniej”. Z Kamiennej zginęło na froncie w 1920 r dwóch harcerzy. Byli to Franciszek Lech i Stanisław Bilski . Obaj należeli do I Drużyny Harcerzy im. St. Staszica. Franciszek Lech poległ we wsi Paproć Mała, gmina Szumowo. Ponadto jeden z harcerzy „Jedynki” został na froncie ranny, jeden dostał się do niewoli.

   Tymczasem w Kamiennej po odejściu na front wszystkich starszych harcerzy i prawie wszystkich funkcyjnych nastąpił chwilowy zastój w pracy harcerskiej. Funkcję drużynowego po odejściu na front Lucjana Garbacza  pełnił Dezyderiusz Banaś, który z trudem opanował chaos, jaki zapanował w drużyne.

Szybko jednak znalazło zajęcie dla młodszych harcerzy, którzy nie mogli udać się na front. Zorganizowano z nich odział wartowniczy, pełniący warty przy magazynach Polowej Składnicy Sanitarnej Nr 4 . Odział pozostał pod komendą Józefa Wacława Małowicza. Jako instruktor pomagał mu Konstanty Rakowski – inwalida wojenny z 1918 r. Innym zajęciem druhów było organizowanie licznych wycieczek po okolicy i agitacji na wsi polskiej dla sprawy obrony państwa.

Wojna ujemnie wpłynęła na tok pracy harcerskiej w Kamiennej. Po powrocie z frontu wielu harcerzy nie podejmowało pracy w organizacji, a nawet niektórzy wywierali zły wpływ na pozostałych. W kronice tego okresu odnotowano: „... jeszcze długo trzeba będzie walczyć aby pracę postawić na stopie przedlipcowej”. Gimnazjalna „Jedynka” prowadzona przez D. Banasia, a później przez Kazimierza Latalskiego  nie działała najlepiej. Dopiero objęcie 75-osobowej drużyny w kwietniu 1921r przez Bogusława Ziemskiego sprawiło, że „Jedynka” ponownie zaczeła intensywną pracę.

Jesienią 1921r drużynę przejął Tadeusz Szymański. Była to już trzecia zmiana drużynowego w ciągu roku. Drużyna po 1921r działała raz lepiej, raz gorzej, zależnie od inwencji drużynowego, jego częste zmiany stały się regułą. I tak z nastaniem 1922r drużyną im. St. Staszica kierował Stanisław Kordaszewski, po nim drużynę prowadził Marian Turno, który następnie przekazał ją Konstantemu Chrzczonowiczowi.

Rok 1926 zamknął pierwsze dziesięciolecie pracy „Jedynki”, drużyna otrzymała w klasyfikacji drużyn kategorię „B” a wiosną odbyły się uroczyste obchody ‘Dziesięciolecia”.

W lutym 1928r drużyna liczy 26 harcerzy w 4 zastępach. Drużynowy Romuald Olszewski pracował z zastępami dość intensywnie harcerze byli w wieku 12-18 lat. Dziesięciu posiadało już stopień wywiadowcy, ośmiu młodzika, a pozostałych zdobywało stopień. W dalszym ciągu prowadzono warsztat introligatorski. Latem planowano wspólny obóz z 34 drużyną harcerzy, którą prowadził w Warszawie M. Molendowski, pracując jako nauczyciel w warszawskim gimnazium.

Z nastaniem nowego roku szkolnego Romuald Olszewski został sekretarzem Komendy Hufca, a jego miejsce zajął na krótko Henryk Diament, który przekazał „Jedynkę” Romualdowi  Magnuszewskiemu. W tym czasie aktywnie działał w drużynie Włodzimierz Sedlak, później wybitny uczony i kapłan. Pierwsze wycieczki w Góry Świętokrzyskie odbywał ze swoją drużyną, a w 1929r pełnił funkcję przybocznego prowadząc jednocześnie zastęp (w 1990r harcerze z jedynki będąc na obozie stałym w Jeleniowie, podzczas jednej z wędrówek spotkali ks. W. Sedlaka na Świętym Krzyżu).

W drugiej połowie 1930r drużynę Magnuszewskiego, który przeszedł do pracy w Komendzie Hufca przejął Kazimierz Szczygieł. Zmienił się też przyboczny, którym został Zdzisław Strużewski. „Jedynka” posiadała wspólne Koło Przyjaciół Harcerstwa wraz z 3 Drużyną Harcerzy ze szkoły powszechnej. Na czele KPH stał wówczas mecenas Wawrzyniec Ergietowski.

Kazimierz Szczygieł ze względu na dojazdy do szkoły technicznej w Radomiu przekazał z czasem drużynę swemu przybocznemu. Na przełomie lat 1931/1932”Jedynka” prowadzona przez dh Strużewskiego, oceniana była wówczas najlepiej w hufcu i posiadała kategorię „B”.

W 1933 r drużynę na krótko obiął Józef Małowicz , a następnie polecił jej prowadzenie Józefowi Wyczółkowskiemu. Latem 1933 r harcerstwo Skarżyska zaprawiało się w organizowaniu obozu stałego. Przez 30 dni drużyny obozowały w Rejowie pod Skarżyskiem. W roku następnym akcja letnia przebiegała jeszcze pomyślniej. Harcerze z „Jedynki” wzięli udział w 3-tygodniowym obozie hufca w Rzucewie nad Zatoką Pucką.

Zaraz po obozie w Rzucewie J. W. Małowicz ponownie obiął I DH im. St. Staszica, która to w roku 1935 otrzymała najwyższą z możliwych kategorię „A”. Poziom ten utrzymała już do wybuchu wojny.                                       

Od jesieni 1936r wszyscy instruktorzy hufca zaczęli angażować się w pracę poszczególnych drużyn niezależnie od pełnionych funkcji w Komendzie. Było to spowodowane tym, że coraz częściej w obliczu rosnącego zagrożenia ze strony Niemiec do programów pracy drużyn przenikały elementy wyszkolenia specjalistycznego i wojskowego. W latach 1937-39 w Skarżysku prowadzona była intensywna praca harcerska pod wodzą hufcowego hm. J.W. Małowicza. „Jedynka” aktywnie uczestniczyła w pracy hufca nasyconej obozami i biwakami. W 1937 i 1938 odbyły się zimowiska w Zakopanem. Latem 11938r drużyny hufca w tym gimnazialna „Jedynka”, udały się na obóz w Beskid Żywiecki do Soli k/Zwardonia na 27 dni. W roku następnym rozbito namioty na 23 dni w Popowym Kolanie k/Włodzimierza Wołyńskiego.

 Nić beztroskich harcerskich przygód przerywają nadciągające czarne chmury II wojny światowej. W sierpniu 1939r całe skarżyskie harcerstwo zaciąga się do Pogotowia Wojennego i przygotowuje się do wojny z zakresu łączności, służby sanitarnej, gospodarczej, przeciwlotniczej, terenoznawczej i opiekuńczej. W tym gorącym okresie młodzież nie zdawała sobie sprawy co przyniesie ta przyszła wojna.

Po zajęciu Skarżyska przez wojska hitlerowskie druhowie nie przerywają harcerskiej służby, schodzą do podziemia by przez cały okres okupacji krwią znaczyć tropy harcerskiego patriotyzmu. Podejmują walkę z wrogiem na śmierć i życie jako członkowie organizacji „Orzeł Biały”, „Szare Szeregi”, i jako leśni partyzanci – żołnierze AK.

Najbardziej tragiczną konsekwencją konspiracyjnej działalności mieszkańców Skarżyska, była zagłada „Orła białego”. W lutym i czerwcu 1940 r los ponad 1100 osób rozstrzygnięty został morderczymi strzałami z hitlerowskich karabinów na Borze, Brześciu i pod Radomiem. Wśród nich jest ponad sto harcerek i harcerzy oraz działaczy harcerskich. Z „Jedynki” giną m.in. Komendant Hufca Józef Wacław Małowicz, oraz jej drużynowy Witold Ergietowski.

Po klęsce „Orła Białego” pozostali przy życiu harcerze nie przerywają walki z wrogiem. Z harcerskim krzyżem na piersi, wierni harcerskiej przysiędze jeszcze raz ślubują Ojczyźnie wierność, jako leśni partyzanci. Z najbardziej bohaterskimi postaciami w dziejach harcerskiej walki zbrojnej z okupantem w oddziałach partyzanckich kielecczyzny, związana jest postacią harcerza z 1 DH dh, Władysława Wasilewskiego „Oseta”. A jakim był on żołnierzem partyzantem świadczy list jego dowódcy Jana Piwnika „Ponurego” napisany do ojca – Stanisława Wasilewskiego  tuż po jego śmierci:            

 „Szanowny Panie!

Z przykrością wielką przychodzi mi skreślić do Pana tych parę słów. Z przykrością gdyż wiem, jak bardzo one Pana, jako ojca Władka dotkną.

Syn Pana poległ na polu chwały z ręki wrogiego nam okupanta. Śmierć miał piękną, tak piękną, jak piękne było całe Jego życie partyzanckie. W czasie gdy był moim podkomendnym znałem Go zawsze jako najmłodszego, a zarazem najbardziej subordynowanego dowódcę oddziału, najdzielniejszego żołnierza.

Toteż wysłałem jeszcze przed śmiercią jego wniosek o awansowanie do stopnia podporucznika czasu wojny oraz wniosek o odznaczenie „Krzyżem Walecznych”.

Z syna takiego może być Pan dumny i dlatego żywię nadzieję, że lżej Pan zniesie ten cios który Pana dotknął”   

 

Zorganizowane przez druha Jana Rutynę „Szare Szeregi” w Skarżysku, również mają na swym koncie wiele dzielnych akcji na terenie miasta i okolic. Jan Rutyna jest komendantem a pomagają mu dwaj plutonowi Henryk Ziółek i Henryk Siwek (po wojnie komendant hufca męskiego), członkowie „Szarych Szeregów”  wywodzili się przeważnie ze starszoharcerskiej „Siódemki”. Ze względu na represje ze strony okupanta – dla ostrożności, zasilili leśne odziały. Jest wśród nich Lech i Ireneusz Małowicz – synowie byłego drużynowego I DH i komendanta hufca męskiego.

Harcerstwo naszego miasta poniosło w czasie wojny wiele ofiar. Żaden hufiec kielecczyzny nie oddał Ojczyźnie tylu synów co skarżyski.

Po zakończeniu działań wojennych, życie kraju i miasta stopniowo powraca do normy. W coraz łatwiejszych warunkach obozuje młodzież harcerska w czasie ferii i wakacji, w sercach harcerzy rodzi się coraz większa ochota do harców.    

Trudne dzieło odbudowy „Jedynki” po wojennej zawierusze w kwietniu 1945 r podejmuje January Jankowski (z ocalałych materiałów wiadomo iż drużyna w dalszym ciągu działa przy gimnazjum i nosi niebieskie chusty). Drużyna jeszcze przez kilka lat (do ok. 1950r) działa w tradycyjnym duchu harcerskim, co nie mogło spodobać się budowniczym Polski Ludowej. Praca drużyny zamiera, ideały służby Bogu i Ojczyźnie nie mogły być realizowane w powojennym ZHP.

 W ten sposób drużyna z ponad 30-letmią historią „umiera” nie pozostaje nic poza wspomnieniami ożywianymi przy oglądaniu  albumów z obozów  harcerskimi, biwaków i zbiórek.

Po blisko trzydziestu latach znajduje się grupa ludzi którym bliskie są ideały przedwojennej „Jedynki”, z wielkim trudem zbierają informacje o drużynie, odnajdują starą harcerską gwardię od której uczą się harcerskiego rzemiosła. Głównym inicjatorem odrodzenia Jedynki a zarazem jej pierwszym drużynowym był Krzysztof Mika, i jego relacje obrazujące tamten okres chciałbym poniżej przytoczyć:

 

W dniach 1-6 X 1979 roku doszło do spotkania harcerzy ze Skarżyska, Krzeszowic i Zielonej Góry. Rozmawialiśmy długo nad potrzebą stworzenia organizacji młodzieżowej na wzorach skautingu, która będzie niezależna od PZPR (Polska Zjednoczona Partia Ro­botnicza), nie będzie też fikcyjnie działającą masową organizacją w stylu HSPS (Harcerska Służba Polsce Socjalistycznej). Ustaliliśmy, że każdy założy drużynę w swoim mieście i będzie wychowywał przyszłych zastępowych i drużynowych. Chodziło o stworze­nie dobrych drużyn harcerskich, z których można by wyłaniać ludzi i wtajemniczać do or­ganizacji Organizacja powstawała w nietypowych i trudnych warunkach. Cała Polska „niezależna” nie znała się nawzajem. Myśleliśmy, że harcerstwo dawno umarło, że jeste­śmy tylko my, trzech drużynowych, którzy poprzysiągli sobie, że je uratują i wychowają następne harcerskie pokolenie. Nie było czasu na szczegółowe obrady, więc wymieniliśmy adresy i każdy zabrał się do pracy.

Po powrocie do Skarżyska zgłosiłem się do Komendy Hufca ZHP i powiedziałem, że chcę prowadzić drużynę w szkole podstawowej. 20 października 1979 roku odbyła się pierwsza zbiórka 11 DH im. Alka Dawidowskiego. Drużyna liczyła ok. 25 osób. Do pracy w organizacji wtajemniczonych było tylko 4 druhów i to ze szkół ponad podstawowych. Pla­nowaliśmy najpierw po harcersku wychowywać dzieci i myślącą, ceniącą wolność i nieza­leżność młodzież, a potem dopiero wtajemniczać do ZWHP. Podobnie było w Krzeszowi­cach i Zielonej Górze. Hasłem organizacji było: „Czuwajcie druhowie, bo nie znacie dnia, ani godziny”, odzew: „Niech będzie z Wami Bóg, Polska, Nauka, Cnota”. To na wypadek, gdyby spotkali się ze sobą członkowie organizacji, którzy się nie znają.

Nagle, 17 stycznia 1980 roku, otrzymałem wezwanie na milicję. Miałem wtedy 16 lat i byłem już notowany za drukowanie i rozpowszechnianie ulotek antykomunistycznych, godzących w ustrój ludowej ojczyzny i przewodnią rolę PZPR. W SB chyba nie mieli zbyt wiele pracy, skoro już jako dziecko znalazłem się pod obserwacją i kiedy, parę lat później, zakładaliśmy ZWHP czytali moją korespondencję i wiedzieli sporo o nowo powstającym harcerstwie.

 Na milicję poszedłem z rodzicami, gdyż byłem nieletni. Obecność rodziców, a szcze­gólnie ojca, była bardzo niepożądana dla SB, gdyż o wiele trudniej straszyć chłopaka w obecności ojca, który staje po stronie dziecka, a przy tym jest antykomunistą i nie ma przyjemności bać się milicji

Na przesłuchaniu nie wiedziałem jak się zachować. Cała rozmowa była nagrywana, gdyż wprowadzono nas do osobnego pokoiku, specjalnie przygotowanego na takie wizyty. Niepotrzebnie wdawałem się w dyskusje na temat harcerstwa. Dano mi do zrozumienia, że pewien mieszkaniec Zielonej Góry nosił się z zamiarem założenia antykomunistycznej or­ganizacji pod płaszczykiem harcerstwa. Gdy oświadczyłem, że nic mi o tym nie wiadomo, zaczęto cytować moje listy do Adama z Zielonej Góry. Posądzono mnie o napisanie hym­nu dla organizacji, w którym była mowa o Bogu. Włączył się do rozmowy ojciec. Powołał się na Konstytucję PRL, na wolność słowa i religii. Rozpoczęła się rozmowa dorosłych. Dano mi do zrozumienia, że w Polsce nie da się zrobić kroku, o którym nie wiedziałoby SB.

Przesłuchania odbyły się także w Zielonej Górze i Krzeszowicach. Chodziło o to, aby­śmy zaprzestali jakiejkolwiek działalności, bo w przeciwnym razie źle się to dla nas skoń­czy; przypomniano mi tez dawną sprawę z ulotkami i dano do zrozumienia, żebym sobie nie psuł i tak już nadszarpniętej opinii. Organizacja została wykryta na etapie powstawa­nia, co mnie trochę zdenerwowało, ale nie załamało. Najpierw zastanawialiśmy się dlacze­go organizację, jeszcze nie całkiem powstałą (bez nazwy, statutu, planu działania), wykry­to tak szybko. Odpowiedź była prosta - czytano naszą korespondencję!

Najpierw spaliliśmy wszystkie listy i wszelkie dowody znajomości. Następnie ustaliliśmy, że kontaktujemy się wyłącznie przez łączników i przechodzimy do całkowitej konspiracji. Chodziło o to, aby myślano, że daliśmy się zastraszyć. Na naradę umówiliśmy się w Zgo­rzelcu w „lany poniedziałek”. Potem, aż do wakacji, konspirowaliśmy zastanawiając się nad kształtem organizacji. Miała ona być wolna, niezależna, apolityczna.

                                                                                                                   

Zapoznaliśmy się też z broszurką, jak zachowywać się na milicji podczas zatrzymania, przesłuchania, itd. Czuliśmy się jak prawdziwa tajna organizacja. Działaliśmy na wzór Sza­rych Szeregów, ale wrogiem naszym była milicja, SB, ustrój. Mieliśmy też pod obserwacją kilku harcerzy z innych środowisk, którzy mogliby założyć organizację u siebie, ale na razie nie wtajemniczaliśmy ich z dwóch powodów: obawialiśmy się zbyt wczesnego wykrycia konspiracji i organizacja nie była jeszcze gotowa, brakowało dokładnych ustaleń, kontak­tów, regulaminów, instrukcji. Tak przetrwaliśmy w konspiracji do sierpnia 1980 roku. W dniach 21-25 sierpnia 1980 roku odbył się w lasach na Wykusie „Walny Zjazd” organi­zacji Mieliśmy wreszcie czas na dyskusję. Ustaliliśmy co jest najbardziej potrzebne, jakie regulaminy               i instrukcje, kto jest za co odpowiedzialny, jak mamy się kontaktować, kto może być wtajemniczony, itd. Wróciliśmy do domu i słuchaliśmy co Gierek mówi o strajkach i o stratach. Cała Polska spoglądała na Wybrzeże. Wreszcie podpisano porozumienie, powstała Solidarność i nagle cała Polska poznała się nawzajem.

Okazało się, że w harcerstwie nie byliśmy jedynymi. Istniały silniejsze ośrodki w Krako­wie, Lublinie, Warszawie, mające poparcie w starych harcerskich instruktorach. Niebawem powstały Kręgi Instruktorów Harcerskich im. Andrzeja Małkowskiego (KIHAM). Całe nasze tajne ZWHP włączyło się już legalnie w odnowę harcerstwa. Nie trzeba było już konspiro­wać, więc 3 października 1981 roku odbyła się pierwsza zbiórka drużyny środowiskowej, która przyjęła nazwę: „1 Drużyna Harcerzy im. Stanisława Staszica w Skarżysku­-Kamiennej”, popularnie zwana „Czarną Jedynką”.

Tego dnia dwóch harcerzy złożyło przyrzeczenie: „Mam szczerą wolę całym życiem pełnić służbę Bogu i Ojczyźnie, nieść chętną pomoc bliźnim i być posłusznym Prawu Har­cerskiemu. Tak mi dopomóż Bóg”.

Było to przyrzeczenie ustalone na „Walnym Zjeździe” ZWHP, ale dwóm nowym harce­rzom nie trzeba było motać głowy konspiracją, szliśmy teraz na fali, legalnie, byliśmy górą. A ZWHP zostało w pamięci, w gawędach Po trzech latach działalności „Czarnej Jedynki” trudno było młodym harcerzom uwierzyć, że były czasy, gdy szło się na wycieczkę do lasu po cywilu i to oddzielnie. Dopiero w lesie padała komenda~.,, umundurować się” i tam moż­na było nacieszyć się harcami i harcerskim mundurem. Trudno było uwierzyć w konspirację w 35 lat po wojnie. A jednak tak było, konspirowaliśmy po to, by poczuć się wolnymi. By poczuć wolność w 35 lat po wojnie ... .

 

Ogarnięci falą posierpniowej euforii prawie zupełnie zapomnieliśmy o konspiracyjnym ZWHP „Szare połówki”, skupiając całe wysiłki na założenie nowej środowiskowej drużyny. We wrześniu zastęp kadrowy o dwuznacznej nazwie „Lwów” uczestniczył w zlocie harcer­stwa w Krakowie. Powstał już NRH (Niezależny Ruch Harcerski) w Lublinie, działały kręgi KIHAM-u. 3.X.81 r. zostaje w Skarżysku utworzona drużyna środowiskowa, która przejęła tradycje 1 Drużyny Harcerzy im. Stanisława Staszica. Uważaliśmy się za spadkobierców dawnego harcerstwa z uwagi na tradycyjne Prawo i Przyrzeczenie Harcerskie, jakie obo­wiązywało już w ZWHP i zostało przejęte przez „Czarną Jedynkę”. Jednak mimo, iż nie uznawaliśmy aktualnego statutu ZHP I nasza drużyna powstała samorzutnie i nie na roz­kaz komendy hufca czy jakiegoś szczepowego lub dyrektora, to mieliśmy specyficzny związek z ZHP. W naszym przekonaniu grupa partyjniaków ukradła i wypaczyła wszelkie symbole harcerskie, zmieniono prawo i przyrzeczenie, lilijkę, mundur, nawet dopisano „socjalistyczną” zwrotkę do hymnu harcerskiego. Nie chcieliśmy rezygnować z naszej or­ganizacji. Nigdy nie traktowaliśmy komendy hufca jako zwierzchników, raczej jako prze­ciwników, którym należy pokazać jak wygląda prawdziwe harcerstwo. Musieliśmy więc uniezależnić się od wpływów PZPR, która pełniła przewodnią rolę w ZHP. Pewną swobodę dawało nam to, że nie działaliśmy przy żadnej szkole, przy żadnej placówce oświatowo - wychowawczej. Więc gdzie? Utarło się mówić, że przy Komendzie Hufca. Jednak prawdą jest, że Komenda Hufca uznała oficjalnie istnienie drużyny dopiero po roku jej działalności, gdy liczba harcerzy wzrosła z 12 do 70 i było ich widać wszędzie.

     Nasza moralna strategia była następująca. Jako organizacja wychowująca dzieci i mło­dzież musimy przygotować ich do życia we współczesnym świecie, wykorzystując do tego ideę Prawa i Przyrzeczenia Harcerskiego z 1918 roku. Mamy wychować ludzi miłujących wolność i sprawiedliwość. Wiedząc, że jako drużyna będziemy mieli większy wpływ i sil­niejsze oddziaływanie niż nieliczna grupa konspiratorów, liczyliśmy się z pewnymi kom­promisami. Wyznaczyliśmy sobie wtedy granicę tego kompromisu. Można więc było w imię legalnej działalności zrezygnować z nazewnictwa stopni, ze wspólnych zbiórek niedziel­nych, które rozpoczynały się harcerską Mszą Świętą, nie wolno było jednak zmienić Prawa i Przyrzeczenia Harcerskiego. Nie wolno było też skłamać. Gdy padło pytanie: jakie Przy­rzeczenie odbieram od swych harcerzy i nie można już było dać wymijającej odpowiedzi, musiałem odpowiedzieć prawdę, ponosząc wszelkie tego konsekwencje. Granicą kom­promisu dla instruktora stało się więc to, że nie mógł odebrać od harcerzy wypaczonego Przyrzeczenia „na wierność sprawie socjalizmu”.

 

W rzeczywistości nie posuwaliśmy się w kompromisach, aż tak daleko. Czuliśmy się silni i nie zamierzaliśmy rezygnować ze swoich ideałów.

W trakcie naszej działalności napotkaliśmy na szereg szykan, znieważania naszej god­ności I prześladowania. Ogólnie prześladowania spotykały nas na trzech płaszczyznach: za przekonania i praktyki religijne, za przekonania polityczne i zajmowanie się „nieznaną” historią Polski oraz za służbę harcerską wykonywaną solidnie i z poczuciem obowiązku.

 

    Prześladowania spadały na nas ze strony trzech instytucji: władz harcerskich, władz szkol­nych oraz ze strony Służby Bezpieczeństwa. Wszystkim tym prześladowaniom drużyna, w miarę swoich możliwości, próbowała się przeciwstawiać. Spróbuję przedstawić przykłady prześladowań, przykłady sankcji jakie nas spotkały, aby dać świadectwo, w jakiej atmosfe­rze przyszło nam pełnić służbę harcerską.

 

Najwięcej prześladowań, w sensie ilościowym, spadło na nas ze strony Komendy Hufca ZHP w Skarżysku-Kamiennej, która uważała się za naszych zwierzchników. Już na obozie w Zagnańsku w 1982 roku druh Michał dał się poznać jako nasz bezpośredni przeciwnik. Zabronił nam wychodzenia w niedzielę do kościoła, odmawiania modlitwy przed posiłkiem a także rozkazał usunąć z namiotu krzyż i wizerunek Matki Boskiej. Wieczorami toczyły się rozmowy i zazwyczaj nie prowadziły one do niczego. Dowiadywaliśmy się jedynie starych sloganów o świeckości wychowania i przewodniej roli Partii w ZHP.

 

Po obozie w Zagnańsku pan Michał szybko awansował na Komendanta Hufca, dostał stopień harcmistrza I systematycznie zaczął temperować naszą drużynę oraz drużynę żeńską „Białą Jedynkę”. Wzywaniom na „dywanik” do hufca nie było końca. Po każdej pielgrzymce, mszy, uroczystości religijnej czy patriotycznej musieliśmy tłumaczyć się przed „komendantem”.

Druh „Z” miał specyficzny sposób prowadzenia rozmowy. Najpierw jakby się zaintere­sował i pochwalił daną inicjatywę, dowiedział się kto brał udział i co robił. Gdy miał już wszelkie dowody - atakował, powoływał się na statut, partię, zabraniał, negował, rozkazy­wał.

Bardzo przeszkadzało zasiedziałym urzędnikom harcerskim wszystko to, co nawiązywa­ło do tradycji. Przeżyliśmy „wielką wojnę” o małe, wydawałoby się, sprawy. Krój munduru, sposób noszenia sznura, podział na plutony, metalowe guziki, tradycyjne stopnie harcer­ski, własne sprawności. Nie było rzeczy, która by im nie przeszkadzała. Harcerze nosili na lewej kieszeni munduru mały krzyżyk, który doprowadzał do szału partyjnych instruktorów. Bardzo raziły ich sprawności za służbę na Pielgrzymce, podczas wizyty Papieża, uroczy­stościach patriotycznych na Wykusie (tzw. „Białe sprawności”).

 

Pamiętam, jak zostałem zwymyślany za noszenie na pasku od chlebaka małego znacz­ka z popiersiem Piłsudskiego. Bardzo raziło też śpiewanie piosenek patriotycznych i har­cerskich. Po każdym naszym „koncercie” na oficjalnym ognisku czy zbiórce byliśmy „obrabiani” za śpiewanie „zakazanych piosenek”. Bo kto to widział śpiewać, że: „ptaszki Bogu piosnki ślą” lub „Idźmy bijmy Moskali”.

 

Osobnym tematem „tabu” był Lwów i piosenki o Lwowie. Prowadziłem zastęp „Lwów”, który też był szykanowany za swoją nazwę: dlaczego zastęp „Lwów” a nie „Lwy”?!

     Przez pewien czas mieliśmy własne Msze św., gdzie harcerze służyli przy ołtarzu, a harcerki śpiewały. Po trzech miesiącach wzywania na „dywanik” musieliśmy zrezygno­wać z mundurów na Mszy. Woleliśmy jeszcze trochę podziałać legalnie. Spotkaliśmy się też z groźbami rozwiązania drużyn, straszeniem milicją I SB. Przed wycieczką do Często­chowy, załatwioną zgodnie z przepisami (zgody rodziców, polisa PZU, rezerwacje, bilety, opieka pełnoletnia, itd.), spotkaliśmy się z kategorycznym zakazem wyjazdu. Na dzień przed wyjazdem o godzinie 21.00 (wyjazd był o 4 rano) komendant hufca wezwał Radę Drużyny na „dywanik”, zabrał polisę ubezpieczeniową i kazał odwołać wyjazd nie podając przyczyn. Zagroził też rozwiązaniem drużyn. Wycieczka odbyła się, mimo że rano na dworcu mieliśmy sporo „obserwatorów”, którzy towarzyszyli nam do samej Częstochowy. Żeby informatorzy ci mieli co notować, zrobiliśmy elegancką musztrę i przemaszerowali­śmy na peron.

W pociągu, śpiewając „zakazane” piosenki, przerobiliśmy jedną zwrotkę:

 „mama, kaszy, cukru, chleba

 Hufiec wysłał z SB szpiega

 Oj bieda, to bieda....”

 Dopiero po zakończeniu tej zwrotki „natręci” przesiedli się do innego wagonu.

 Weszliśmy w konflikt z Komendą Hufca na tle prawa i przyrzeczenia harcerskiego. Co­raz więcej harcerzy zdobywało stopnie, co łączyło się ze składaniem przyrzeczenia i wrę­czaniem krzyży harcerskich poświęconych przez księdza. Był to dla Hufca doskonały pre­tekst by się nas pozbyć. Skoro nie przestrzegamy Statutu ZHP, nie mamy prawa podawać się za tę organizację. Takie rozumowanie spowodowało przekazanie nam „Polecenia Służbowego nr 1”. Zostało ono uznane przez nas jako nie obowiązujące z racji absolutnej niezgodności z metodyką harcerską. (Patrz zał. nr 1)

 Zachowaliśmy jednak sporo humoru organizując festiwale „Zet” 84, 85, 86, gdzie śpie­waliśmy szereg piosenek układanych przez harcerzy ku pokrzepieniu serc lub ośmieszaniu pewnych osób, np.:

 „jak dobrze mi w komendzie tej, w komendzie prawie partyjnej

 kontrrewolucji pełzającej podmiot zgniotę, dzięki temu mam robotę”

 Jest to piosenka satyryczna na melodię „Marsza żałobnego” F. Chopina, której pełny tekst niestety zaginął.

 Staraliśmy się dalej pełnić harcerską służbę. Zawsze uczestniczyliśmy licznie w piel­grzymkach ze Skarżyska na Jasną Górę, pełniąc służbę drogową, sanitarną, kuchenną, kwatermistrzowską i łączności.

 Na pielgrzymce mieliśmy też we wszystkich grupach konferencje na temat „rusyfikacji Lwowa i o lwowskich kościołach”. Organizowaliśmy „poważne wieczory” o Powstaniu Styczniowym, obronie Lwowa, z racji pogrzebu „Ponurego”.

 Po kolejnej pielgrzymce dostaliśmy „Polecenie Służbowe nr 2”, co oznaczało równocze­śnie rozwiązanie drużyn, zakaz używania mundurów i jakiejkolwiek pracy. Polecenie to zostało znowu zbojkotowane, a drużyna przeszła pod opiekę kościoła katolickiego, two­rząc Duszpasterstwo Harcerskie.

Po rozwiązaniu administracyjnym „Czarnej Jedynki” harcerze dali piękne świadectwo swej niezależności i zawziętości w działaniu. Po decyzji Rady Hufca o rozwiązaniu „Jedynek” odbyła się zbiórka I harcerze rozbiegli się po mieście cały dzień wykonując do­bre uczynki. Wszystkim, którym pomogli, wraz ze słowami: „proszę nie dziękować, nie ma za co, to mój obowiązek, jako harcerz powinienem codziennie wykonać jakiś dobry uczy­nek”, wręczano też obrazek ze św. Maksymilianem Kolbe z podpisem: „Patronie Trudnych Czasów, Módl się Za Nami”. Na odwrocie zaś znajdowała się pieczęć „rozwiązanej” druży­ny i data. Gdy nawiązała się rozmowa harcerze tłumaczyli, że właśnie wczoraj rozwiązano naszą drużynę a my i tak działamy.

     Mimo prześladowań udało nam się zorganizować cztery własne obozy harcerskie (na których sporo żywności mieliśmy z darów przekazanych nam przez kościół). Zwróciliśmy się też oficjalnym listem o pomoc do Biskupa Ordynariusza Diecezji Sandomiersko -Radomskiej. Po śmierci księdza Jerzego Popiełuszki, w dniu św. Jerzego patrona harce­rzy, zorganizowaliśmy Mszę św., za którą spotkało nas wiele nieprzyjemności i to nie tylko od władz harcerskich. Prześladowania przez władze harcerskie były dla nas najmniej bole­sne, zważywszy na to, że nigdy nie uznawaliśmy władz ZHP za nasze władze, a jedynie za uzurpatorów władzy.

     Gorzej było z prześladowaniami w szkołach przez władze oświatowe. Odbywały się konferencje oświatowe i Rady Pedagogiczne, na których stawiano nas obok skinów, fa­szystów i narkomanów. Na naradzie dyrektorów szkół średnich z woj. kieleckiego poruszo­na była sprawa „Czarnej Jedynki” - padło też kilkakrotnie moje nazwisko. Po tej naradzie mój szkolny wychowawca ostrzegł mnie, że na pewno nie dostanę się na studia (mimo, że zdam egzaminy). Było to bardziej przykre niż wszelkie dywaniki w Komendzie Hufca. Takie jawne groźby zauważaliśmy wszędzie. W szkole podstawowej, że nie zda się do następnej klasy; w szkole średniej, że nie zda się matury; po maturze, że się nie dostanie na studia. Oprócz gróźb bardziej bolesne było ich spełnianie. Kazik nie zdał matury w Technikum za działalność w „Czarnej Jedynce” i po egzaminie powiedziano mu wprost - po co poszedł na Pielgrzymkę w mundurze, gdyby nie to na pewno by zdał. Jacek w Szkole Podstawowej został przez nauczycielkę od chemii sterroryzowany sześcioma ocenami niedostatecznymi w ciągu miesiąca (mając na pierwsze półrocze ocenę bardzo dobrą), gdyż nauczycielka i szczepowa zarazem dowiedziała się, że działa on w „Czarnej Jedynce”. Zawsze przy tym był komentarz: „Lata nie wiadomo gdzie na zbiórki i nie ma czasu się nauczyć”. Jacek po­prosił mnie o urlop, gdyż musiał skończyć szkołę (był w ósmej klasie).

 Drużynom naszym wyrobiono kanałami oświatowymi bardzo złą opinię. Doszło do tego, że co gorliwsi dyrektorzy chodzili po szkole i wypytywali czy ktoś nie zapisał się do „Jedynek”. Oficjalnie na apelach szkolnych zabraniano i przestrzegano przed nielegalną działalnością w harcerstwie, pozostawiając alternatywę: albo działaj w harcerstwie szkol­nym albo w żadnym. Zawsze jednak w gronie nauczycielskim mieliśmy, oprócz wrogów, także i sympatyków. Byli także rodzice, którzy czasami reagowali na ewidentne przekra­czanie przez nauczycieli swoich kompetencji.

 Najbardziej obawialiśmy się prześladowań ze strony milicji i SB. Bardzo przeszkadzało nam to, że SB stale się nami interesowało. Śledzili nas, zbierali informacje, robili zdjęcia, kręcili filmy kamerą. Wszystko to stwarzało wrażenie, że jesteśmy na muszce i w każdej chwili broń, która w nas mierzy, może wypalić.

 SB była stałym bywalcem w Komendzie Hufca. Rozmawiali z Komendantem Hufca i in­nymi instruktorami, proponowali współpracę, żądali przedstawienia dokumentacji, listy dru­żyny z adresami, itp. Kilku instruktorów ZHP współpracowało ze Służbą Bezpieczeństwa.

      Harcerze często przygotowywali programy poetycko - muzyczne o treści religijnej i pa­triotycznej. Np.: 11 listopada śpiewaliśmy pieśni legionowe i wyświetlaliśmy slajdy tema­tycznie połączone z tekstem piosenek. Nawet wtedy, mimo że 11 listopada był już okrzy­czany w środkach masowego przekazu a „Pierwsza Brygada” stała się przebojem roku, podszedł do mnie informator z SB i pod pretekstem odpisania sobie tekstu piosenki wypy­tywał się o moje nazwisko i adres. Po konferencji na temat Lwowa mieliśmy podobną sytu­ację. Jednak najbardziej przykre stało się okazywanie swojej siły i przewagi. Próbowano rozpędzić biwak „Białej Jedynki”. Funkcjonariusze SB przyjechali z Komendantem Hufca i zaczęli wykrzykiwać na „nielegalnie” zorganizowany biwak, zagrożenie przeciwpożarowe, itp. Na szczęście jeden z rodziców uspokoił nadgorliwych panów tłumacząc, że jest tu z młodzieżą, czyli ze swymi dziećmi i kilkoma ich koleżankami na ognisku i posiadają zgodę leśniczego na palenie ognia. Sprawa zakończyła się na zdjęciu mundurów i zakończeniu biwaku „po cywilu”.

 Osobiście byłem też wzywany, przesłuchiwany oraz straszony przez SB. Postanowiono też wezwać i nastraszyć Renatę - drużynową żeńskiej drużyny. Aby zabezpieczyć się przed niepożądaną obecnością rodziców przy tej rozmowie, ściągnięto prosto ze szkoły. Wysypano przed nią teczkę mówiąc: „tyle mamy przeciwko tobie - uspokoisz się czy nie! „. Aby dać dowód swojej gorliwości odczytano jej życiorys a nawet wymieniono wszystkich chłopców z którymi się przyjaźniła od szkoły podstawowej, aż po dzień przesłuchania. Po­sunięto się też do bardziej wyrachowanych metod. Zostałem aresztowany i fałszywie po­sądzony o gwałt, co miało na celu psychiczne załamanie mnie i odebranie chęci działania. Myślę, że w tym miejscu warto parę słów poświęcić metodom, jakich używała Służba Bez­pieczeństwa.

 W końcu lipca 1985 roku przyjechało po mnie dwóch cywilów z propozycją, abym udał się z nimi, gdyż musimy coś wyjaśnić. Nie wylegitymowali się i nie przedstawili żadnego dowodu zatrzymania czy wezwania na komendę. Udało mi się jednak wymknąć z domu. Złapano mnie dopiero wieczorem i od razu przedstawiono swoje legitymacje. Zdążyłem jednak wydać już odpowiednie polecenia swoim harcerzom odnośnie zabezpieczenia archiwum drużyny, „oczyszczenia” mojego mieszkania i mieszkań funkcyjnych z „podejrzanych” materiałów, książek i ulotek. Wyznaczyłem też ewentualnych zastępców do Harcerskiej Służby Pielgrzymkowej.

 Zostałem zatrzymany na dworcu PKP. Następnie przewieziono mnie na komisariat cały czas wmawiając mi, że uciekając przyznałem się do winy i teraz już się z tego nie wybro­nię. Nie powiedziano mi o co jestem podejrzany. Zaprowadzono mnie do pokoju, gdzie miałem być przesłuchiwany. Najpierw podano mi drewniany przedmiot: kołek podobny do pałki. Zapytano czy poznaję ten przedmiot (niemalże wciśnięto mi go w ręce zachowując się bardzo miło i delikatnie), przepraszano mnie, że musiano mnie fatygować, częstowano papierosem, itd. Gdy dotknąłem tego przedmiotu i obejrzałem go dokładnie, ton przesłu­chania zmienił się. Domyśliłem się, że zdobyto w ten sposób dowody w postaci odcisków palców na przedmiocie, który był a raczej miał być dowodem w sprawie. Pamiętam, że wyciągano ze mnie zeznania o harcerstwie, o samodzielnym obozie, jaki odbył się bez zgody władz harcerskich. Wielokrotnie zamierzano się na mnie strasząc, że odechce mi się tej „szczeniackiej zabawy”. Samo bicie nie byłoby straszne, gorsze były pogróżki i działanie psychiczne. Podczas przesłuchania w pokoju obok bito kogoś lub udawano, że się kogoś torturuje. Dochodziły stamtąd przeraźliwe krzyki, wołanie o litość. Jak można się nie bać, będąc przesłuchiwanym obok i zadając sobie w myślach pytanie: kiedy wezmą mnie do tego drugiego pokoju? Odbyła się też fikcyjna konfrontacja. Kobieta „poszkodowana” (prawdopodobnie przekupiona) spośród trzech stojących osób, najpierw rozpoznała milicjanta w cywilu stojącego z prawej, jako swego znajomego. Zaczęto jej su­gerować o co chodzi i obciążyła mnie, mówiąc jedynie, że jestem podobny do sprawcy. Spisano pod dyktando protokół a ona podpisała go, mimo moich ostrzeżeń. Gdy protokół z rozpoznania był podpisany okazało się, że sprawa została skierowana do prokuratury. Ja nie mogłem przypomnieć sobie co robiłem 26.yl i nie pozwolono mi nawet spojrzeć w ka­lendarz. Potem zabrano mnie na Izbę Wytrzeźwień, gdzie zbadał mnie lekarz. Zamknięto mnie w celi odbierając pasek, sznurówki, metalowe przedmioty. Zapytano też czy chcę siedzieć sam czy w towarzystwie. Odpowiedziałem, że sam po czym zamknięto mnie w towarzystwie człowieka mającego często do czynienia z milicją. Przypomniałem sobie w nocy co robiłem 26 VI. i miałem alibi. Gdyby nie to, siedziałbym na sankcji przynajmniej 3 miesiące. Nie tylko nie poszedłbym na pielgrzymkę, ale i nie podjąłbym następnego roku studiów. Po przesłuchaniu świadków i sprawdzeniu alibi, zwolniono mnie po 48 godzinach.

 Zainteresowanie Służby Bezpieczeństwa działalnością naszej drużyny sięgało tak dale­ce, że po przestudiowaniu listy drużyny wszędzie tam, gdzie SB miało dojście, np.: przez sąsiada lub dalekiego krewnego, odwiedzano rodziny harcerzy. Do Jacka przyszedł zna­jomy jego rodziców. Podczas rozmowy towarzyskiej przy herbatce, nie zapomniał zapytać rodziców: „a jak tam Jacek?”. Rodzice zadowoleni: „uczy się dobrze, chodzi na zbiórki, niedawno dostał nawet chustę”. Znajomy rodziców prosi o pokazanie munduru i chusty. Nagle zmienia ton rozmowy i zaczyna ostrzegać rodziców, że szykuje się wielka łapanka na tych z czarnymi chustami, że będą ich zamykać do więzienia, że jest to nielegalna an­tysocjalistyczna drużyna. Posianie takich wątpliwości wśród rodziców miało natychmiasto­wy skutek. Jacek odszedł z drużyny. Tu z przykrością muszę stwierdzić, że większość ro­dziców nie stanęła na wysokości zadania, ale nie dziwię się temu, gdyż byli to przeważnie ludzie, którym lata szkolne przypadły na okres największego stalinowskiego reżimu lat pięćdziesiątych. Kochając swoje dzieci przekonywali je: „ty się lepiej nie angażuj”.

 

3 października 1984 roku minęło trzy lata istnienia „Czarnej Jedynki”. Z tej okazji zor­ganizowaliśmy urodziny i zaprosiliśmy wielu harcerzy spoza Skarżyska. Nocleg miał być w Wiejskim Domu Kultury w Mostkach. W przeddzień imprezy do kierowniczki Domu Kultu­ry przyjechał Komendant Hufca w towarzystwie dwóch SB-ków, którzy nastraszyli i za­grozili, że straci pracę jeśli udzieli noclegu w państwowym Domu Kultury, nielegalnej anty­socjalistycznej organizacji. Z pomocą przyszedł nam nasz kapelan ks. Marchewka i uro­dziny odbyły się na plebanii w parafii Św. Józefa w Skarżysku. Przez całe trzy dni byliśmy śledzeni i obserwowani przez milicję. Legitymowano i spisywano naszych gości, którzy mówili zgodnie z naszym nakazem, że przyjechali na moje urodziny, które obchodzę 14.X. Na Mszę Świętą odprawioną specjalnie dla nas przez księdza Marchewkę weszło dwoje tajniaków: mężczyzna i kobieta. Kobieta nie umiała się nawet zachować. Nie wiedząc kie­dy siadać, kiedy wstawać i jak się przeżegnać wyglądała bardzo dziwnie w gronie harce­rzy. Zadaniem ich było z pewnością nagranie całej Mszy, aby uzyskać „dowody” naszej winy. Często byliśmy też fotografowani i filmowani kamerą, głównie w czasie służby piel­grzymkowej i na uroczystościach patriotyczno - religijnych.

 Jest rok 1989, mimo że od paru lat nie było naboru do drużyny, spowodowanego „wyrobieniem nam opinii” i szczególną opieką SB, widać harcerzy „Czarnej Jedynki” to na pielgrzymkach, to w działalności NZS-u, to na uroczystościach religijno - patriotycznych. Jestem dumny, że mogłem prowadzić „Czarną Jedynkę” i nie żałuję trudu, szykan i prze­śladowań, jakie mnie spotkały. Uważam, że była to dobra szkoła charakteru.

 W 1989r Rozkazem L1/89 I Drużyna Harcerzy im. Stanisława Staszica „Czarna Jedynka” weszła w struktury Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej (ZHR), organizacji harcerskiej która działa w duchu harcerstwa przedwojennego, tak bliskiego harcerzom z „Jedynki”.

 W roku następnym druhowie z czarnymi chustami uczestniczą w pierwszym w strukturach ZHR obozie letnim w Jeleniowie k/Nowej Słupi. W drużynie działają trzy zastępy młodszoharcerskie: Kondory, Sokoły, Szakale oraz kadrowy Lwów, drużynowym jest ćw Paweł Wężyk. Na pierwsze ZHR-owskie zimowisko do Cieplic k/Jeleniej Góry (styczeń-luty1991) wyjeżdża trzynastu druhów. Tuż po powrocie z obozu zimowego odbywają się w hufcu zawody zastępów, zawody wygrywa z. Kondory z I DH.

W tym samym roku drużyna uczestniczy w Pieszej Pielgrzymce do Radomia z okazji przyjazdu Papieża (dh pełnią służbę drogową), oraz obozie letnim w Śmiłowie k/Piły i Pielgrzymce Pieszej do Częstochowy, gdzie odbywa się Światowy Dzień Młodzieży. 

Po wakacjach z „Jedynki” odchodzi dość dużo chłopców(działają dwa zastępy młodszoharcerski Słowiki i kadrowy Lwów)   przez co nowy drużynowy ćw Sławomir Markowski skupia się na pracy z pozostałą garstką druhów przygotowując ich do prowadzenia w przyszłości własnych zastępów. Obóz wędrowny spędzają w Górach Stołowych i Gorcach (lipiec1992), tradycyjnie już uczestniczą w Pielgrzymce Pieszej do Częstochowy (sierpień 1992).

 Wraz z nowym rokiem harcerskim prowadzenie drużyny obejmuje ćw Paweł Zarzycki. Przeprowadzony zostaje duży nabór w dwóch szkołach podstawowych nr 7 i 11, przez co powstają cztery całkiem nowe zastępy  młodszoharcerskie: „Orlęta” z. Michał Latos, „Szakale” z. Sławomir Klimek, „ Jaguary” z. Tomasz Grzegorczyk, „Albatrosy” z. Jarosław Cel, przybocznym zostaje dh. Tomasz Grzegorczyk. Nowi zastępowi intensywnie pracują ze „świeżymi” druhami, drużyna swym obliczem zaczyna przypominać tą z 1991r. Biwak zimowy spędzają w Wielkiej Wsi k/Stąporkowa (1993) a obóz wraz z całym środowiskiem męskim ZHR w Sielpi Wielkiej k/Końskich (lipiec 1993).

Wiosną 1994 drużyna wchłania resztki 3 DH im. ks. S. Wyszyńskiego. Harcerze z „Czarnej Jedynki” tradycyjnie już wyjeżdzją na biwak zimowy do Strawczyna k/Kielc (luty), obóz wędrowny po Górach Pieninach i Jurze Krakowsko – Częstochowskiej (lipiec), oraz wyruszają na szlak pielgrzymkowy do Częstochowy. Na przełomie lipca i sierpnia przebywała w Warszawie na uroczystościach 50-tej rocznicy wybuch Powstania Warszawskiego delegacja z „Jedynki” w składzie: drużynowy pwd. Paweł Zarzycki H.O., przyboczny wyw Jarosław Cel, plutonowy ćw Marcin Adamczyk druhowie biorą udział w pracach porządkowych i przygotowawczych.

We wrześniu reaktywowana zostaje 3 Drużyna Harcerzy, drużynowym zostaje wł. Hubert Biegaj. Jesienią w hufcu odbywa się kurs zastępowych „Zastepowy”. Patent z drużyny zdobywa trzech druhów: mł Piotr Pacharew, mł Grzegorz Brzeźiński, mł Bartłomiej Żak (dwaj pierwsi z wyróżnieniem).

Październik przynosi „Czarnej Jedynce” nowego drużynowego ćw Jarosława Cela. Z początkiem 1995r drużyna zmienia swoją nazwę z I Drużyny Harcerzy im Stanisława Staszica „Czarnej Jedynki” na I Skarżyską Drużynę Harcerzy „Czarną Jedynkę” im. Stanisława Staszica, dostosowując się do ujednoliconych regulaminów ZHR. Z okazji Dnia Myśli Braterskiej druhowie Adamczyk i Cel w ramach próby zdobywania miana puszczańskiego zorganizowali dla całego środowiska skarżyskiego ZHR Bieg Historyczny „Szyszak”, który na stałe wszedł do tradycji drużyny. W marcu zastęp kadrowy „Lwów” wygrywa Rajd „Arsenał’95” organizowany przez 11 SDH im. Alka Dawidowskiego. W tym samym roku „Jedynka” przeprowadza dwie akcje zarobkowe organizując kantynę: na Zlocie Bratnich Drużyn „Wykus’95” i V Zjeździe Programowo-Metodycznym ZHR Organizacji Harcerzy (24 - 26.XI.1995)organizowanym przez całe męskie środowisko świętokrzyskie ZHR w Szkole Podstawowej nr 13 w Skarżysku – Kam.. Za zarobione pieniądze cała drużyna zostaje kompletnie umundurowana.     

W wakacje druhowie wyjeżdżają na obóz stały w Beskid Niski (lipiec 95, miejscowość Izby) i uczestniczą w Pieszej Pielgrzymce do Częstochowy, gdzie wraz z całym środowiskiem skarżyskim ZHR zawierzają się Matce Boskiej Częstochowskiej.   

            W 1996 r kadra drużyny (11osób) spędza ferie na biwaku zimowym w Parczówku k/Końskich, druhowie tradycyjnie już organizują bieg historyczny „Szyszak” oraz biorą udział w rajdzie „Arsenał”. 

Ważnym wydarzeniem dla harcerzy z ”Jedynki” jest organizacja zlotu 80-lecia istnienia drużyny (czerwiec-lipiec) podczas którego druhowie Wiesław Pronobis, Jerzy Waglewski przekazują drużynie sztandar z 1919r pod którym „chodzili” harcerze z naszej drużyny tuż po wojnie. Na obóz wędrowny (08-25.lipiec) w gronie 17 osób druhowie wyjeżdżają w Bieszczady oraz Roztocze. Jesienią dość hucznie obchodzone jest Święto Drużyny z okazji 15 rocznicy reaktywowania „Jedynki” (4-5 października), również jesienią zaczyna funkcjonować comiesięczny turniej zastępów – popularny ITZ (Interdrużynowy Turniej Zastępów).

Na zimowisko w 1997r drużyna wyjeżdża do Zaleźianki k/Łącznej (28.I – 03.II.1997), tradycyjnie już organizuje Bieg Historyczny „Szyszak”, oraz po raz trzeci z rzędu zastęp kadrowy „Lwów” wygrywa najbardziej prestiżowy rajd środowiska  „Arsenał” przez co staje się na stałe właścicielem głównego trofeum – łuski artyleryjskiej.   

Na pochwałę zasługuje zastęp „Jastrzębi”, a zwłaszcza zastępowy dh Michał Nowakowski który prężnie krzepi ideały harcerskie na terenie Bliżyna, co prawada zastęp nie jest jeszcze w stanie przeobrazić się w samodzielną drużynę ale zaczyna stanowić dość silne tron „Jedynki”.

            Latem były drużynowy Krzysztof  Mika zabiera całe męskie skarżyskie środowisko ZHR na obóz wzdłuż rzeki Kamiennej, (w kierunku jej ujścia do Wisły; 04 –24.lipiec) druhowie podążają śladami swoich poprzedników z 1931 (obóz 1 DH im St. Staszica) na nowo odkrywają i porównują miejsca ze starymi zdjęciami z 1931.

            Wraz z nowym rokiem harcerskim „Jedynka” trochę się odmładza, odchodzi spora część kadry stery przejmują młodzi uzdolnieni druhowie dzięki czemu drużyna nadal stanowi silny punkt skarżyskiego środowiska.

             W latach następnych tj 1998,1999 schemat pracy drużyny się nie zmienia, „Jedynka” tradycyjnie już:

-     organizuje bieg historyczny „Szyszak” (1998;1999)

-     wyjeżdża na obozy Skarżyskiego Związku Drużyn Harcerzy do Bronkowic k/Wykusu, (lipiec 1998) i Czarnej k/Stąporkowa (lipiec 1999),  

-          ma własne zimowisko w Zaleziance (23-29.styczeń.1999)

-          współorganizuje uroczystości  na Wykusie

-          uczestniczą w pielgrzymkach letnich i zimowych do Częstochowy

-          czynnie wspierają pracę środowiska skarżyskiego ZHR

 Przełomowym okresem dla drużyny jest początek nowego roku harcerskiego 1999/2000. Bliżyński zastęp „Jastrzębie” przeobraża się w drużynę ( 1 Bliżyńska Drużyna Harcerzy) na czele której staje ćw. Rafał Sieczka, powstaje druga nowa drużyna – wędrowników (1 Skarżyska Drużyna Wędrowników – drużynowy ćw. Grzegorz Brzeźiński) złożona z chłopców będących w wieku 15 –17 lat wywodzących się z „Czarnej Jedynce” , którzy szukają miejsca do realizacji  swoich pomysłów na płaszczyźnie wędrowniczej. Natomiast w samej „Jedynce” po blisko pięciu latach dowodzenia drużyną drużynowy pwd. Jarosław Cel H.O. przekazuję granatowy sznur ćw. Piotrowi Skrzypczakowi. Wszystkie trzy drużyny postanawiają zawiązać szczep który podkreślał by ich tożsamość, oraz scalał i koordynował  pracę harcerską. Na szczepowego 1 Skarżyskiego Szczepu Harcerz zostaje powołany pwd. Michał Nowakowski H.O.

Rok harcerski 1999/2000 staje się czasem bardzo owocnym dla „Czarnej Jedynki”. Mimo trudnych początków dobry nabór w skarżyskich podstawówkach pozwala zasilić i wzmocnić trzy dotychczas działające zastępy. W październiku „Jedynka” organizuje święto drużyny oraz „Szyszaka”, który od roku jest elementem obchodów święta.

Zimą odbywa się Biwak Zimowy Szczepu, w którym bierze udział drużyna. Druhowie z „Czarnej Jedynki” uczestniczą także w Akcji Zarobkowej w Warszawie zorganizowanej przez opiekuna drużyny pwd. Jarosława Cela.

W czerwcu harcerze z „Jedynki” pełnią służbę liturgiczną w czasie uroczystości na Wykusie.

W lipcu drużyna wyjeżdża na Obóz Letni Szczepu do Widełek k/ Kielc, którego komendantem jest hm. Henryk Grzywka, a w sierpniu kadra drużyny uczestniczy w Pielgrzymce Skarżyskiego Środowiska ZHR na Światowy Dzień Młodzieży do Rzymu.

Rok harcerski 2000/2001 przynosi kolejne zmiany. W czasie obchodów święta drużyny drużynowy ćw. Piotr Skrzypczak przekazuje funkcję swojemu przybocznemu ćw. Kamilowi Kalecie. Ten rok harcerski nie rozpoczyna się naborem gdyż nowy drużynowy chce postawić na wykształcenie kadry, co zaowocuje na drugi rok.

Zimą pwd. Jarosław Cel zabiera 1 Skarżyski Szczep Harcerzy na Biwak Zimowy do Wysowej w Beskidzie Niskim. Druhowie odwiedzają miejsce, gdzie w 1995 roku odbył się obóz, w którym brała udział drużyna.

W marcu dwa zastępy młodszoharcerskie z „Czarnej Jedynki” biorą udział w Rajdzie „Arsenał 2001” organizowanym przez 11 Skarżyską Drużynę Harcerzy im. Alka Dawidowskiego. Uczestnictwo w tej prestiżowej imprezie przynosi  zwycięstwo drużynie -  druhowie z „Czarnej Jedynki” powtarzają sukces sprzed kilku lat i zajmują dwa pierwsze miejsca na podium.

Poza tym drużyna uczestniczy również tak, jak rok temu w grudniowej i kwietniowej Akcji Zarobkowej w Warszawie.

W czerwcu „Jedynka” współorganizuje Zlot Bratnich Drużyn i uroczystości na Wykusie pełniąc służbę kwatermistrzowską i liturgiczną oraz przygotowując Kantynę Leśną.

Na początku wakacji trzech druhów z drużyny wyjeżdża do Lwowa, by tam pełnić Białą Służbę podczas wizyty Ojca Świętego Jana Pawła II.

 

Drużynowi

1916 - 1916
Jan Słoniewski
1916 - 1917
Henryk Serafin
1917 - 1919
Mieczysław Molendowski
1919 - 1920
Lucjan Garbacz
1920 - 1920
Dezyderiusz Banaś
1920 - 1920
Konstanty Rakowski
1920 - 1921
Kazimierz Latalski
1921 - 1921
Bogusław Ziemski
1921 - 1922
Tadeusz Szymański
1922 - 1924
Stanisław Kardaszewski
1924 - 1925
Marian Turno
1925 - 1926
Konstanty Chrzczonowicz
1926 - 1927
Mieczysław Kazimierski
1928 - 1929
Henryk Djament
1928 - 1928
Romuald Olszewski
1929 - 1930
Romuald Magnuszewski
1930 - 1931
Kazimierz Szczygieł
1931 - 1932
Zdzisław Strużewski
1933 - 1933
Józef Wacław Małowicz
1933 - 1934
Józef Wyczółkowski
1934 - 1935
Józef Wacław Małowicz
1935 - 1936
Marian Rawa
1936 -
Józef Wacław Małowicz
1938 - 1940
Witold Ergietowski
1945 - 1945
Januariusz Jankowski
1945 - 1946
Edmund Bilski
1946 - 1947
Józef Rell
1947 - 1948
Kazimierz Radzimowski
1948 - 1949
Józef Rell
1949 -
Kazimierz Tarapata
1956 - 1957
Kazimierz Radzimowski
1981 - 1983
Krzysztof Mika
1983 - 1983
Grzegorz Katerżawa
1983 - 1983
Krzysztof Osóbka
1983 - 1986
Krzysztof Mika
1986 - 1986
Zbigniew Świątek
1987 - 1988
Andrzej Adamczyk
1987 - 1987
Ryszard Sadza
1988 - 1989
Paweł Koperwas
1989 - 1990
Krzysztof Mika
1990 - 1991
Paweł Wężyk
1991 - 1992
Sławomir Markowski
1992 - 1994
Paweł Zarzycki
1994 - 1999
Jarosław Cel
1999 - 2000
Piotr Skrzypczak
2000 - 2002
Kamil Kaleta
2002 - 2003
Jakub Bilski
2003 - 2003
Kamil Kaleta
2003 - 2004
Marcin Bogusz
2004 - 2004
Kamil Kaleta
2004 - 2006
Bogumił Wysmoliński
2006 -
Kuba Wysmoliński
2010 - 2012
Damian Bernat
2012 - 2015
Marcin Lenard
2015 -
Marek Świątek

Obozy

1946
1982
Zagnańsk (drużynowy Krzysztof Mika ćw., komendant obozu: phm Michał Zakrzewski)
1983
Szlakiem Orlich Gniazd (komendant obozu: Henryk Grzywka)
1984
Obóz Partyzancki Świnia Góra - Wykus (komendant obozu: Krzysztof Mika)
1985
Szumowo (komendant obozu: Krzysztof Mika)
1986
Ulucz (komendant obozu: Krzysztof Mika)
1987
Obóz wędrowny Roztocze (komendant obozu: Andrzej Adamczyk)
1988
Obóz wędrowny Roztocze - Bieszczady (komendant obozu: Andrzej Adamczyk)
1990
Jeleniów (- 18 osób pwd. Paweł Wężyk ćw., komendant obozu: hm Henryk Grzywka HR)
1990
Bieszczady (komendant obozu: pwd. Paweł Wężyk)
1991
Śmiłowo (pwd. Paweł Wężyk ćw., komendant obozu: pwd. Jarosław Hakenberg HO)
1992
Góry Stołowe - Gorce ( dh Sławomir Markowski ćw, komendant obozu: Sławomir Markowski ćw.)
1993
Sielpia (dh. Paweł Zarzycki ćw., komendant obozu: hm. Henryk Grzywka)
1994
Pieniny - Jura Krakowsko-Częstochowska (pwd. Paweł Zarzycki HO, komendant obozu: pwd. Paweł Zarzycki HO)
1995
Izby (dh Jarosław Cel ćw, komendant obozu: pwd. Paweł Nowak)
1996
Bieszczady - Roztocze (pwd. Jarosław Cel HO, komendant obozu: pwd. Jarosław Cel HO)
1997
Rzeką Kamienną (na czas obozu dh Michał Nowakowski, komendant obozu: dh Krzysztof Mika HR)
1998
Bronkowice (p.o. drużynowy na czas obozu dh Michał Nowakowski, komendant obozu: pwd. Rafał Żak)
1999
Janów (na czas obozu dh Michał Nowakowski, komendant obozu: pwd. R. Obarzanek / pwd J. Hakenberg)
2000
Widełki (dh Piotr Skrzypczak ćw., komendant obozu: hm Henryk Grzywka HR)
2001
Lipnica Wielka (dh Kamil Kaleta HO, komendant obozu: pwd. Michał Nowakowski HO / pwd. Jarosła)
2002
Momoty Dolne (dh Kamil Kaleta HO, komendant obozu: pwd Jarosław Cel HR)
2003
Męcikał (na obozie funkcję drużnowego pełnił dh Marcin Bogusz ćw, komendant obozu: pwd Krzysztof Radzimowski HO)
2004
Ostrów Lubelski (pwd Kamil Kaleta HO, na obozie przyboczny dh Bogumił Wysmoliński wyw, komendant obozu: phm Jarosław Cel HR)
2006
Bieszczady - Beskid Niski (Drużynowy dh Jakub Wysmoliński, komendant obozu: phm. Jarosław Cel HR)
2007
Włocławek (Drużynowy dh Jakub Wysmoliński ćw., komendant obozu: phm Szymon Michalak HO )
 

Powiązane filmy

Powiązane dokumenty

Obserwuj jednostkę
Rok wykonania zdjęcia nieznany
Rok 1916
Rok 1917
Rok 1918
Rok 1919
Rok 1920
Rok 1921
Rok 1922
Rok 1924
Rok 1925
Rok 1930
Rok 1935
Rok 1937
Rok 193x
Rok 1945
Rok 1946
Rok 1947
Rok 1948
Rok 1949
Rok 1957
Rok 1980
Rok 1981
Rok 1982
Rok 1983
Rok 1984
Rok 1985
Rok 1986
Rok 1987
Rok 1988
Rok 1989
Rok 198x
Rok 1990
Rok 1991
Rok 1992
Rok 1993
Rok 1994
Rok 1995
Rok 1996
Rok 1997
Rok 1998
Rok 1999
Rok 2000
Rok 2001
Rok 2002
Rok 2003
Rok 2006
Rok 2007
Rok 2008
Rok 2009
Rok 2016
Rok 2019