W Kielcach nocleg dla licznej grupy harcerzy (chyba) w salce katechetycznej przy kościele Garnizonowym. Snu nie było zbyt wiele. Po wieczornych zabawach, śpiewach itp. (to tam uczyłem się grać na harmonijce ustnej, czym wszystkich doprowadzałem do rozstroju nerwowego;), trwających do późna, bardzo wczesna pobudka i marsz na lotnisko w Masłowie. Tam cały dzień służba! (praktycznie bez jedzenia i odpoczynku). Wieczorny powrót do salki. Ze względu na emocje, znów spać idziemy bardzo późno. Część osób (o ile pamiętam ok. 10-12 - prawdopodobnie są to osoby wymienione w rozkazem spec. L-3) z Romkiem Białkiem na czele, postanawia dostać się do Radomia (i tam włączyć się w BS). Ponieważ Kielce są praktycznie zamknięte dla ruchu drogowego (w związku z wizytą Papieża),  żeby wydostać się musimy pieszo wyjść za miasto, tam ma na nas czekać autokar. Wytuszamy ok. 5 rano (po ok. 2-3 godz. snu). Po drodze kawa w GS-ie (mocna, że łyżka stoi - dosłownie). Docieramy do autokaru, w nim znów krótka drzemka na trasie do Radomia. Tam zgłaszamy się do BS i zostajemy oddelegowani do współpracy przy utrzymaniu porządku w sektorach.