Pielgrzymka do Wilna
Wilno | |
21-26 listopada 1990 | |
Świętokrzyski Hufiec Harcerek i Harcerzy |
Harcerki i Harcerze z ŚHHiH uczestniczą w pielgrzymce do Matki Boskiej Ostrobramskiej w Wilnie. (w róznych dokuemntach występuje data 24-25 jeżeli może ktoś to zweryfikować to byłoby super - dop. J.Cel)
Wspomnienia uczestników
No to, pytaniem o datę, poczułem się wywołany do tablicy...
Niestety, z całą pewnością, nie jestem w stanie określić daty, ale raczej nie jest możliwe, żeby to wszystko co tam się działo zamknęło się w dwa dni!
Wyruszyliśmy pociągiem (chyba wieczorem). Wagony sypialne z bardzo brzemiennym w skutkach napięć na oknach "zakryto na zimu" (oczywiście cyrylicą). Zaczęliśmy zajmować miejsca "niestety" (sic!) okazało się, że wszystkie przedziały już rozdysponowane, a nam (z Miśkiem) został tylko przedział koedukacyjny z Anitą i Elą - straszne ;)
Zresztą prawie całą noc w naszym przedziale przebywało znacznie więcej osób niż to przewidują normy. Granie, śpiewanie, żarty... w końcu wielka wojna (ojczyźniana) na poduszki! Po tym wszystkim w przedziale zrobiło się tak gorąco, że zaczęło brakować powietrza, a okna "zakryto na zimu"!
Z podróży pamiętam jeszcze jak nam szczeny opadły gdy na granicy (tak wtedy jeszcze były granice i kontrole na nich) na pytanie pogranicznika o imię Ela odpowiedziała - Anna. (Jak się okazało w papierach miała wpisane Anna, Elżbieta).
Z samego zwiedzania Wilna i okolic pamiętam niewiele szczegółów... Oczywiście był cmentarz na Rossie, Ostra Brama, inne zabytki, Nowogródekonomia, Zaosie, muzeum Mickiewicza itd., ale w pamięci pozostały inne wspomnienia.
Wizyta w kawiarni, dość ekskluzywnej - grupa ok. 10 osób. Kelner przynosi rachunek, Święty czyta... każdy łapie się za portfel, a Święty uśmiecha się i mówi: "ja stawiam, poproszę jeszcze lody dla wszystkich..."
Wizyta na tamtejszym bazarze, gdzie kupiłem sobie lornetkę - towar wtedy niedostępny w kraju, a niektórzy próbowali robić biznesy...
Poruszanie się po mieście (w czasie wolnym) taksówkami - tak było tanio i szybko.
W Nowogródku z Miśkiem kupiliśmy sobie kapelusze (mój znak rozpoznawczy na kolejne lata).
Moje urodziny - impreza w malym pokoju hotelowym, gdzie wbiło się naście osób. Prezenty, m.in. kartka pocztowa od zastępu Pandy, pudełko po butach pełne orzechów włoskich dziadek do orzechów (mam go do dziś) od Świętego...
No i spotkania z tamtejszym Polakami. Nasza gra i śpiew (po polsku) dawała im radość! (Pominę historię z "Balladą rajdową"...)
Powrót - już nie pamiętam, ale to kolejna noc w pociągu. Pewnie tym razem już przespana...
Tak, że to nie mogło trwać tylko dwa dni. Termin 21-26 listopada jest bardziej prawdopodobny ;)
Komentarze